Leżałam na ziemi i z trudem otwierałam oczy. W końcu mi się udało, ale zaraz tego pożałowałam. Wokół mnie świat wirował i ciągle zmieniał barwy. Po chwili wszystko zaczęło płonąć. Moją jedyną drogą ucieczki był świetlisty portal, który właśnie się zamykał. W ostatniej chwili rzuciłam się w jego kierunku. Niestety właśnie wtedy, kiedy myślałam, że wszystko jest już w porządku dostrzegła ICH. A więc to był kolejny pokręcony sen zafundowany przez NICH?! To nie było fair! Nagle przed moimi oczyma zaczęły się przewijać wspomnienia. Mój pierwszy dzień w przedszkolu, w podstawówce, komunia, 4 klasa, dumni rodzice... A potem zobaczyłam dzień wypadku.
Ładna dziewczynka jechała na rowerze i rozmawiała z przyjaciółkami. Po chwili zastanowienie postanowiła jechać krótszą drogą. Niestety nie wyszło jej to na dobro, bo ktoś ją popchnął i uderzyła głową o drzewo. Kiedy otworzyła oczy zaczął się najgorszy czas w jej życiu, który miał trwać wieczność.
Tak- tą dziewczynką byłam ja. Jestem nienormalna, dziwna. Przecież gdyby było inaczej rodzice nie umieściliby by mnie w psychiatryku. Mogli mnie przynajmniej odwiedzić. Ale nie!
-Nie kochają cię!- wyszeptała Małpa
-Zamknij się!
- Od kiedy tak się odnosi do przyjaciół?
-Nie jesteś moją przyjaciółką!
- Jestem twoją JEDYNĄ znajomą!- stwierdziła po czym zarechotała okrutnie.
Zabolało. Trafiła w czuły punkt. Nie czułam potrzeby komunikowania się z innymi pacjentami, ale samotność zaczęła mi przytłaczać. Nie ma się czemu dziwić. W końcu moimi jedyni towarzyszami były głosy- głosy, których nie powinnam słyszeć.
Właśnie wtedy się obudziłam, ale to co ukazało się moim oczom wcale nie było lepsze od koszmarów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz